/Bułgaria, Sofia, ośmiornica, taxi

Sofia po raz kolejny, dzień pierwszy

Część 1: Sofia po raz kolejny, dzień pierwszy
Część 2: Sofia po raz kolejny, dzień drugi, trzeci i wyjazd

Wczoraj wróciłem do Londynu, a już dzisiaj rano leciałem do Sofii. Dwie i pół godziny lotu minęło jak z bicza strzelił. Możliwe że miała z tym jakiś związek lektura "Samo ostrze" Joe Abercrombie’go 🙂
Harmonogram jak zwykle mocno napięty, więc po wylądowaniu, z lotniska wziąłem taxi prosto do biura. A przynajmniej taki był plan. Z racji, że nie miałem czasu na wcześniejsze przygotowanie się do wyjazdu, znałem jedynie adres hotelu, który notabene jest za rogiem od biura. Tym razem, nauczony doświadczeniem skorzystałem z korporacji taksówkarskiej "OK taxi" i przynajmniej na rachunku nie próbowali mnie orżnąć. Niestety o ile naganiacz mówił świetnie po angielsku, o tyle sam taksówkarz potrafił niewiele więcej ponad “OK Sir”. Zawiózł mnie pod jakiś budynek, który miał być moim hotelem, a okazał się zwykłym blokiem mieszkalnym. Zanim się zorientowałem taksówki już dawno nie było i musiałem szukać drogi do biura na własną rękę. Na szczęście byłem już wcześniej w tej okolicy i zorientowałem się, że hotel jest niedaleko. Był jakieś 300 metrów w drugą stronę niż pokazywał taksówkarz. Wujek dobra rada, radzi. Większych naciągaczy i oszustów taksówkowych niż w Bułgarii, jeszcze nie spotkałem. Nigdzie, a w kilku miejscach na świecie już byłem. Pilnuj się na każdym kroku.
Koniec, końców trafiłem do celu bez większych problemów. Pół dnia w biurze i wreszcie jestem wolny.
Wieczorem pozostawili mnie samego sobie. "Zaczekinowalem" się w hotelu, gdzie pani w recepcji powiedziała mi, że awansują mnie ze zwykłego pokoju do apartamentu 🙂 nie miałem nic przeciwko, wręcz przeciwnie, nic na przeciw 😉
Po raz drugi znalazłem się w sytuacji, w której pokój hotelowy jest większy od mojego mieszkania. Nie jestem pewien czy zdjęcia oddają tą przestrzeń, ale jest dobrze 🙂

Hotel Anastasia
Hotel Anastasia
Hotel Anastasia
Hotel Anastasia
Hotel Anastasia
Hotel Anastasia

Lekko się ogarnąłem i wypełzłem na miasto coś zjeść. Prawie 30°C po godzinie 19:00 jest całkiem miłe. W recepcji zapytałem o jakieś ciekawe restauracje w okolicy. Pani poleciła dwie: "Mr. Pizza", lub grecką restaurację "MED". Padło na grecką kuchnię.
Po dłuższym studiowaniu menu, wybrałem frytki z białym serem. Typowe dla Bułgarii. I grillowaną ośmiornicę. Bardzo dobre jedno i drugie. Restauracja jak najbardziej godna polecenia.

Frytki z białym serem
Grillowana ośmiornica

Knajpa znajduje się zaraz za stacja benzynowa, na której jest mała ręczna myjnia samochodowa. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie jakiś bezdomny facet, który zapłacił za myjnię i umył się w niej sam. Nie widziałem dokładnie, bo stację od stoliczków restauracji oddzielał niski płotek, ale gość rozebrał się, jak mniemam do majtek i wziął normalny prysznic, włączając w to mydlenie włosów. W pewnym momencie widziałem, że poprosił jakiegoś przygodnego rowerzystę o spłukanie go wodą z tego szlaucha pod ciśnieniem. Po wszystkim założył różową koszule z krótkim rękawem, niebieska kaszkietówkę i dziarskim krokiem ruszył w jedynie sobie znanym kierunku. Nikt mu nie przeszkadzał ani nie zwracał uwagi i jakoś to nikogo, poza mną chyba nie ciekawiło.

Ja wróciłem do hotelu wreszcie odpocząć.

Dziwny ten świat

Nazywam się Wojtek Kosiński i nie mogę żyć bez podróżowania... i komputerów

Szukaj

Ostatnie wpisy