Japonia, weekend - Kyoto cz.2 - Gejsze i rytuał oczyszczenia
Po wyjściu z zamku Nijo chciałem się udać lekko na północ miasta zobaczyć pałac cesarski. Niestety tam nie można po prostu pokazać się na wejściu i kupić sobie bilet. Jest tyle chętnych, że trzeba wcześniej rezerwować bilety przez internet. Pani w informacji w zamian poleciła mi udać się do dzielnicy Kiyomizu jako, że jest tam wiele świątyń, a i ponoć gejsze biegają całymi stadami po tamtejszych uliczkach. Niezwłocznie wskoczyłem w najbliższy autobus i już byłem o krok od przeżycia duchowych uniesień.
Podczas jazdy autobusem na rogu jakiegoś budynku zobaczyłem szyld z napisem "Making office". Zdecydowanie nie wyglądało to jakby właśnie to biuro było w trakcie remontu czy coś takiego, wręcz przeciwnie siedział ktoś w środku przy komputerku i pracował. Bardzo zastanawiające jest co oni tak właściwie robią. Pewnie gdybym tam zajrzał to wyszedł bym stamtąd nieźle zrobiony 🙂
Jadąc główną ulicą miasta widziałem małe bilbordy z informacją, że wzdłuż całej głównej ulicy miasta jest darmowy internet. Bez rejestracji, bez kłopotów, wpisujesz podane hasło i jesteś online.
Dotarłem do Kiyomizu
Przy pierwszej świątyni do której dotarłem, Yasaka, akurat trafiłem na ceremonię weselną. Rozgonili wszystkich turystów z placu przed świątynią, aby zrobić miejsce dla małego orszaku weselnego.
Po tym chciałem ruszyć dalej, ale jedyna mapa jaką znalazłem była po japońsku. Tutaj warto wspomnieć o tym, że jak do tej pory życie turysty w kraju kwitnącej wiśni jest bardzo trudne. Stosunkowo niewiele osób mówi po angielsku, a większość map jest po japońsku co sprawia że są dla nas raczej niejasne.
Niewiele się zastanawiając ruszyłem przed siebie nie zwracając uwagi czy idę zgodnie z kierunkiem zwiedzania. Zgubiłem się po kilku minutach chodząc od kapliczki do świątyńki. Błądząc po wąskich uliczkach trafiłem na parkę spacerujących gejszy. Pod koniec dnia szczęśliwie trafiłem w okolice świątyni Kiyomizu i otaczających ją setek straganów i sklepików. Tam znalazłem sklep z Harrego Pottera, ten z magicznymi różdżkami. Różnica była taka że tutaj wszystkie różdżki są sprzedawane parami 😉
Rytuał oczyszczenia umysłu i ciała
Zaciekawiony tym co się właśnie wydarzyło zapytałem ich o to gdy odchodzili. Wytłumaczyli mi, że jest to rytuał oczyszczenia umysłu i ciała i zaczęli gorąco namawiać bym sam spróbował. Tak oto przeszedłem swój pierwszy w życiu rytuał w świątyni shinto 🙂