/Dublin, Giunness, Malahide, Howth

Długi weekend w Dublinie

Zbliżał się długi weekend, a my nie mieliśmy żadnego konkretnego planu czy coś z nim zrobić. Stosunkowo późno zdecydowaliśmy się na małą weekendową wycieczkę. Początkowo planowaliśmy Szkocję, ale oczy nam zbielały kiedy zobaczyliśmy ceny wynajmu pokoju hotelowego czy innego bed & breakfast, na tak bliski termin. Dodać do tego jeszcze czas jazdy samochodem z Londynu na północ i nagle okazuje się, że z długiego weekendu zostaje może jeden dzień zwiedzania. Po szybkim rozważeniu alternatywnych opcji padło na odwiedzimy Kaśki i Łukasza w Dublinie.
Zapakowaliśmy się w samolot i w "oka mgnieniu" byliśmy na miejscu. To był piątkowy wieczór, wiec pobłąkaliśmy się trochę po centrum Dublina i wieczorem udaliśmy się na kolację do rzekomo najlepszej pizzerii w mieście, Skinflint. Miejsce było super hipsterskie, obsługa bardzo przyjazna, a pizza całkiem dobra. Pizzeria godna polecenia.

Pizza

W sobotę wybraliśmy się w plener. Najpierw łąki i wzgórza na Howth Hill. Wiało niemożebnie, ale nie padało i widoki były wspaniałe.

Howth Hill
Howth Hill
Howth Hill
Howth Hill
Howth Hill

Potem mroczny, 12-to wieczny zamek Malahide z otaczjącymi go ogrodami. Już na miejscu się zorientowałem, że byłem tutaj w czasach, kiedy mieszkałem w Irlandii (kilkanaście lat wcześniej). Nazwa nic mi nie mówiła, dopiero widok zamku poruszył moją pamięć.

Zamek Malahide
Zamek Malahide
Zamek Malahide
Zamek Malahide
Zamek Malahide

Niedziela była bogata w inne wrażenia. Pogoda się mocno popsuła, rozpdało się całkiem nieźle, ale na szczęście i tak mieliśmy zaplanowane zwiedzanie miejsc, gdzie nam na głowę padać nie powinno. Zaczęliśmy dzień od browaru Guinnessa. Lekko się rozczarowaliśmy tym, że bilet nie jest tani, a wycieczka jest bez żadnego przewodnika. Wpuszczają ludzi do środka i zostawiają ich samym sobie. Nie ma jasno oznaczonego kierunku zwiedzania, poza owczym instynktem dreptania w tym samym kierunku, w którym kierują się masy innych ludzi. Nie wiem czy to kwestia długiego weekendu, ale ludzi było strasznie dużo.
Poza tą małą niedogodnością jest tam na prawdę ciekawie, dużo do zwiedzania i co najważniejsze, można zdobyć certyfikat nalewacza idealnego kufla piwa Guinness (zdjęcie poniżej).

Guinness
Guinness
Guinness
Guinness
Guinness
Guinness
Guinness

Dziwny ten świat

Nazywam się Wojtek Kosiński i nie mogę żyć bez podróżowania... i komputerów

Szukaj

Ostatnie wpisy