/Insadonggil, Namdaemun, targ, Korea, Seul, Myeongdong, kr-jp-uae, Cheonggyecheon

Korea Południowa – Seul – ciąg dalszy turystykowania

Ulica Insadonggil

Stosunkowo niedaleko od, wczoraj opisywanych pałaców znajduje się ulica Insandonggil. Jest to typowo turystyczna dzielnica. Dziesiątki sklepów z ciuchami, pamiątkami i różnymi artystycznymi wytworami. Istny raj dla turystów.
Chwilę wcześniej dołączyła do mnie moja przewodniczka po Seulu o iście koreańskim imieniu Kate 🙂 Spacerując główną ulicą co chwilę mijaliśmy ludzi zajadających się czymś na kształt wielkich chrupek kukurydzianych. Jako prawdziwy turysta, po chwili, oczywiście poczułem nieodpartą chęć spróbowania tychże chrupek. Sprzedawali je z dużego obwoźnego wózka, gdzie z jednej strony wsypywali kukurydzę a z drugiej strony cały czas wypluwany był nieprzerwany ciąg chrupek jak na zdjęciu poniżej. Zakrętasy i fikuśne kształty były już radosnym wytworem sprzedawcy.





Rzeka Cheonggyecheon

Dalej ruszyliśmy na południe w kierunku rzeki Cheonggyecheon. Dopiero tam się dowiedziałem, że to jest sztuczna rzeka. Wszędzie dookoła mamy kilkudziesięcio-piętrowe biurowce, z których w porze lunchu wylegają ludzie i oblegają każdy wolny centymetr wzdłuż rzeki. Muszę przyznać, że ktoś miał z tym na prawdę świetny pomysł. Co kilka kroków napotykamy małe wodospadziki, mostki, kładki, a bliżej "źródła", na jednym z większych mostków odbywał się jakiś happening.
Przy samym źródle zorganizowano akcję charytatywną zbierania pieniędzy na rzecz dzieci. Całkiem imponujący widok. Ustawiony został wielki "basen", do którego ludzie wrzucali monety. Szczególną owacją nagradzani byli śmiałkowie, którzy rzucili i trafili swoją monetą do wielkiej plastikowej misy. Ja nie wziąłem poprawki na wiatr i o ile rzuciłem z właściwą siłą to moja moneta spadła obok misy.









Targ Namdaemun

Jeżeli ktoś szuka doświadczeń w stylu polskiego "targu na stadionie", to Namdaemun jest właśnie takim miejscem. Ciasno upchane stragany ze stosami najprzeróżniejszych towarów począwszy od ciuchów, przez wszelkiego rodzaju pamiątki i niepotrzebne rzeczy, po jedzenie. Ceny, jak i jakość towarów stoją na raczej niskim poziomie. Moja przewodniczka kupiła tutaj kubraczek dla psa swojej ciotki.



Myeongdong

Pod koniec dnia, zmęczony i głodny trafiłem do dzielnicy Myeongdong. To kolejne miejsce popularne wśród młodych Koreańczyków. Dziesiątki sklepów i restauracji. Akurat ta okolica różni się od innych tego typu ulic tym, że jedzenie jest stosunkowo tanie, a ponoć nadal dobre. Nie pamiętam niestety jak się nazywało to co sobie zamówiłem, ale jakież było moje zdziwienie kiedy dostałem zupę z wielką bryłą lodu 🙂 Na szczęście obok była gorąca wołowinka. Nie powiem żeby to było szczególnie dobre, ale jadłem też i gorsze rzeczy.



Jutro lot do Osaki i 5 dni w Kobe.

Dziwny ten świat

Nazywam się Wojtek Kosiński i nie mogę żyć bez podróżowania... i komputerów

Szukaj

Ostatnie wpisy